Strona w budowie! Uwaga: strona w budowie. Wygląd, rozmieszczenie i zawartość może zmieniać się z minuty na minutę!

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Od Williama c.d Waltera

To była najzwyklejsza restauracja. Jadłem sobie pyszniutkie ootoro i nie musiałem za nie płacić. Jak się okazało, zlecenia też nie musiałem, a raczej, nie chciałem robić. Lubię ludzi, ale nie na tyle by zagłębiać się w ich sprawy łóżkowe, poza tym jestem informatorem, anie detektywem, nie będę robił zdjęć stosunku by klient mi uwierzył, że jego siostra pieprzy się z kimś tam.
-To zrobi to pan dla mnie?- zapytał jeszcze raz, a ja zamachałem nerwowo ogonem.
- Słuchaj.- odłożyłem pałeczki koło tacki z sushi.- Nie upadłem jeszcze tak nisko by łapać się takiej roboty, za takie grosze.- parsknąłem ruszając uszkami. Kocia natura to piękna natura.
- To wszystko co mam.- mruknął już chyba lekko zdenerwowany.
- Lecz dla mnie to za mało.- zaśmiałem się.- Polecę ci kogoś kto zrobi to z przyjemnością.- wytarłem chusteczką pyszczek i wyjąłem portfel. Otworzyłem osobną przegrodę i wyjąłem z niej wizytówkę detektywa, który niedawno zaczął swój fach. Był młody i chętny do roboty, do tego dobrze wypełniał swoje zadania, dlatego uważałem że będzie odpowiedni.
Podałem wizytówkę temu gościowi.
- No to teraz deserek~!- uśmiechnąłem się szeroko i złapałem menu.- Ja zamawiam deser czekoladowy i dodatkową polewą czekoladową i kawałkami kiwi~!- oblizałem się.
- Ja chcę wodę.- westchnął.
- No to zmykaj do baru po zamówienie.- nadąłem policzki i zamachałem ogonkiem.- Miauuu~.- zrobiłem słodką minkę.
Mężczyzna popatrzył się na mnie chwilę po czym wstał i ruszył zamówić moje lody.
Ja w tym czasie złożyłem menu i odłożyłem je na bok. Nudno było tu tak siedzieć samemu, nikt nie zwracał na mnie uwagi, a to smutna wieść.. Postanowiłem to zmienić, okręciłem się na krześle i popaczałem na wszystkich klientów którzy zapłacili trochę więcej kasy by usiąść tutaj. Nie widziałem nikogo wartego mojej uwagi co z początku nieźle mnie zmartwiło, ale zaraz mój wzrok zatrzymał się na znajomej postaci. Tak dawno się nie widzieliśmy, a ten staruszek dalej się nie zmienił...
Uśmiechnąłem się szeroko po tym jak złapaliśmy z Walterem kontakt wzrokowy i pomachałem do niego. Moje uszka poruszyły się słodko, a źrenice kocich oczu się zwęziły.

[Walter?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz