Po tym zdaniu zacząłem się zastanawiać, czy William faktycznie ma zamiar wszystkich odwiedzić. Czy ja wcześniej również byłem na liście? Jeśli tak, to dobrze, że upolował mnie teraz.
- Tak, nie zmieniłem mieszkania. Lubię je i nie mam takich widzimisiów jak ty. - zachichotał - Że raz za małe, raz za duże...
- Bo widzisz, to wszystko zależy od wielu czynników.. - zaśmiał się i zatrzepotał tymi swoimi słodkimi wyrostkami na czubku swojej głowy, które wyglądały jak kocie uszka - ...od humoru, dnia, partnera.. - przewróciłem oczami. - Poza tym to też kwestia bezpieczeństwa, rozumiesz... gdy nieszczęśni ludzie zaczynają drzeć mi się pod oknem jak kopulujące koty, to, mimo całej miłości jaką do nich żywię, muszę się przenieść.
- Miłości do ludzi, czy do kotów? - spytałem, choć odpowiedź już pojawiła się w mojej głowie.
- Do jednych i do drugich~! Choć akurat w tym momencie myślałem o ludziach. - podskoczył wesoło i wpakował ręce do kieszeni spodni - Do ciebie też, Waltusiu.. - szturchnął mnie biodrem tak nagle, że aż się zachwiałem.
- Nie lubię tego, jak kluczysz między tematami.. - westchnąłem - ..najpierw osobie zdaje się, że jest bezpieczna, bo lawiruje pomiędzy zwykłymi gadkami i zupełnie nie spodziewa się, kiedy jeden z tych pozornie trywialnych wątków zainspiruje cię do zrobienia czegoś nagłego.. - roześmiał się.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz